Stosunkowo duże opady atmosferyczne jesieni, a więc duże nagromadzenie wilgoci w powietrzu, przy stale spadającej temperaturze, nie nastrajają nas pozytywnie. Przebywanie w chłodnym i wilgotnym mieszkaniu, gdy sezon grzewczy nie ruszył jeszcze pełną parą, z pewnością nam nie pomaga. Do tego coraz krótszy dzień i niedostatek światła nie tylko na nas ma negatywny wpływ, ponieważ ulubione kwiaty doniczkowe stojące na parapetach doznają podobnego stresu i, co gorsza, objawia się to nierzadko szarym lub białym kożuchem (pleśń) na powierzchni podłoża. Jej obecność świadczy o tym, że występujące w mieszkaniu warunki nie sprzyjają również domownikom.
W przypadku niekorzystnych warunków panujących w pomieszczeniach nawet najlepsze starania mogą nie pomóc. Rośliny ulegają osłabieniu i wzrasta podatność na choroby. Objawem są zazwyczaj szare lub białe naloty na różnych częściach roślin oraz na powierzchni podłoża w postaci kożucha. Rozwój grzybni dotyka w pierwszej kolejności korzeni, co zdecydowanie utrudnia pobór wody i co oczywiste składników odżywczych.
Pleśń poprzez część nadziemną potrafi działać w sposób ekspansywny, rozsiewając wokół zarodniki i to właśnie one stanowią dla domowników wspomniane zagrożenie. Rozwój pleśni występuje np. jest na dolnych liściach fiołka afrykańskiego plamy świadczą już o ataku choroby grzybowej. Są one zazwyczaj wodniste i brązowe, a zarażone płatki kwiatów szybko opadają. W tym przypadku mamy do czynienia z szarą pleśnią spowodowanej grzybem Botrytis cinerea, który najczęściej dotyka rośliny przenawożone i jest szczególnie groźny podczas pochmurnych dni oraz w okresie zimowym. Pojawieniu się chorób grzybowych sprzyja także złe podłoże, które może być zbyt ciężkie i zbite. W tej sytuacji najlepiej sadzić naszych roślinnych ulubieńców w lekkim i przepuszczalnym podłożu z drenażem na dnie doniczki.
Duża wilgotność powietrza w mieszkaniu jest zazwyczaj wynikiem zderzenia się ciepłego powietrza z chłodem pojawiającym się na szybach, co umożliwia zarodnikom pleśni dogodny rozwój w najbliższym otoczeniu. Niestety dla roślin doniczkowych stojących na parapecie okiennym, to właśnie one, a raczej ich podłoże jest celem ekspansji pleśni. Aby to ograniczyć, wystarczy wykorzystać, jeśli jest to możliwe, funkcjonujące w oknie mikrouchyły, które pozwolą na wydostanie się wilgoci na zewnątrz. W innym razie należy w sposób krótkotrwały wietrzyć pomieszczenia, aż do pozbycia się zastałego powietrza oraz wycierać skroplenia na szybach. Warto także dać swoim roślinom więcej przestrzeni na parapecie. Brak cyrkulacji powietrza pomiędzy nimi powoduje szybkie pojawienie się pleśni. Zróbmy więc większe odstępy poprzez przestawienie roślin na inne parapety lub ustawienie ich na obustronnie otwartych półkach, co oznacza, że po prostu ustawiamy je piętrowo. Ograniczymy w ten sposób rozwój grzybowego zagrożenia.
Ostatecznym, ale niestety nielikwidującym całkowicie problemu, rozwiązaniem są przeznaczone do zwalczania pleśni środki chemiczne tzw. fungicydy, które działają tylko powierzchniowo. A zatem poszukajmy przyczyn rozwoju choroby grzybowej i starajmy się to naprawić, by zawsze cieszyć oczy widokiem zdrowych i pięknych roślin.
Bezsprzecznie choroby grzybowe u roślin doniczkowych nie stanowią rzadkości i każdy ich miłośnik musi się z tym liczyć, zwłaszcza że nie mają one odpowiednich barier ochronnych. Jednak to od nas w dużej mierze zależy ograniczenie do minimum wystąpienia potencjalnego zagrożenia. Zadbajmy więc o stworzenie dla naszych roślin optymalnych warunków w okresie jesienno-zimowym, kiedy to są najbardziej narażone i potrzebują wyjątkowej pielęgnacji.
